Targ w ubogiej dzielnicy Addis Abeby – stolicy Etiopii. Worki fasoli i cebuli, skrzynie z bananami, taczki pełne pomarańczy i melonów, kury z powiązanymi nogami – towar maści wszelakiej rozkładany jest bezpośrednio na ziemi wokół walających się śmieci.
Harer – miasto we wschodniej części kraju, uznawane za czwarte najświętsze miasto islamu. Jego początki sięgają VII lub XI wieku (wg różnych źródeł). Stare mury miejskie z licznymi zabytkowymi meczetami zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Targ w Harerze na tle reklamy Coca Coli, którą można znaleźć w najbardziej egzotycznych i biednych zakątkach świata.
Harer. Podczas gdy dorośli zajęci swoimi sprawami pozostawali zupełnie niewzruszeni obecnością białych ludzi, dzieci, skupione w małych gromadkach, nie odstępowały nas na krok.
Zaniedbane, często ubrane w za duże, porwane łachmany, wykorzystywały każdą okazję by poprosić o coś do jedzenia czy zwyczajnie wzbudzić zainteresowanie. Nie lada frajdę sprawiało im pozowanie do zdjęć; z braku lepszych warunków stary metalowy kontener mógł zostać uznany przez nie za odpowiednie tło (patrz zdjęcie nr 5).
Gdziekolwiek nasz jeep zatrzymał się na krótki postój, z okolicznych wiosek i pól zbiegały się dzieci. Liczyły na drobne prezenty – słodycze, długopisy czy koszulki.
Zwykłe plastikowe butelki po napojach również stanowiły cenny nabytek – można w nich w łatwy, wygodny sposób gromadzić i transportować wodę pitną ze studni czy źródeł. Możliwość zobaczenia swojej twarzy uwiecznionej na zdjęciu wywoływała w nich ogromną radość.
Zdecydowana większość mieszkańców Etiopii zajmuje się uprawą ziemi. Rozrzuceni po niezliczonych wioskach i osadach, aby sprzedać swoje plony często muszą wędrować wiele kilometrów do najbliższych targów. Niektórym pomagają w tym osły i wielbłądy, a transport zmotoryzowany to już nie lada gratka.
Tradycyjna chata plemienia Dorze (czyt. Dorsi) w kształcie głowy słonia. Zwierzęta te niegdyś zamieszkiwały tereny zajmowane przez Dorze, jednak zostały zupełnie wytępione poprzez zbyt intensywne polowania.
Kawa mielona i parzona w tradycyjny sposób przez kobiety Dorze ma intensywny smak i aromat – stawia na nogi w oka mgnieniu.
Rzeka Omo – w jej dolinie w pd.-zach. części kraju żyje dwadzieścia kilka plemion kultywujących prastare, indywidualne dla każdego z nich zwyczaje. Ze względu na bogactwo antropologiczno-przyrodnicze tereny te zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Strażnik wioski plemienia Karo położonej na wzgórzu, z którego roztacza się niesamowity widok na rzekę Omo i pobliską dolinę.
Karo malują ciała kredą i ochrą w fantazyjne wzory. Kobiety z tego plemienia noszą na szyjach liczne wisiorki uplecione z kolorowych koralików. Ich wiosek, podobnie jak w przypadku innych plemion, pilnują strażnicy uzbrojeni w kałasznikowy.
Kobieta z plemienia Mursi z glinianą płytką w dolnej wardze. Dziewczynki Mursi, gdy wkraczają w dorosłe życie, mają nacinaną wargę, w którą z czasem wstawia się coraz większą płytkę. Ich średnica może dochodzić do 35 cm. Kobiety z tego plemienia potrafią być agresywne. Podczas odwiedzin w ich wiosce byliśmy gwałtownie szarpani za ubrania i ręce by zakupić rękodzieła. W ten sam sposób odbywa się walka o to, kto zostanie sfotografowany, gdyż za zdjęcie należy się (koniecznie z góry ustalona !) zapłata. Odpłatne pozowanie przed aparatem jest praktykowane przez wiele plemion. Próba zrobienia zdjęcia bez zgody i opłaty, a także zrobienie większej niż ustalonej ilości ujęć (tubylcy nauczyli się liczyć spusty migawki) może zakończyć się bardzo nieprzyjemnie dla fotografa.
Plemię Hamer, znane z rytuału przejścia chłopca w mężczyznę, podczas którego musi on przeskoczyć nago przez ustawione w rzędzie krowy. Podczas tańców poprzedzających skok, niezamężne kobiety spokrewnione z chłopakiem są biczowane cienkimi witkami do krwi przez mężczyzn, którzy sami niedawno przechodzili przez powyższy rytuał. Wprawione w trans tańcem dziewczyny przepychają się by dostać jak najwięcej razów; w ten sposób wyrażają szacunek dla krewniaka i proszą go o opiekę gdy zostaną wdowami.
Targ międzyplemienny w Key Afar, na którym można znaleźć wyroby rękodzielnicze, produkty spożywcze, ubrania, buty zrobione ze starych opon czy plastikowe pojemniki na wodę (towar niejako luksusowy). Walutą niekoniecznie muszą być pieniądze ; t-shirty są wśród młodych ludzi na południu kraju bardzo pożądane. Im bardziej kolorowe i wzorzyste tym lepiej.
Jezioro Chamo (czyt. Czamo). Rybacy pływający na drewnianych tratwach nierzadko ryzykują życiem – jezioro zamieszkują krokodyle i hipopotamy. Hipopotamy co prawda są roślinożerne, jednak zaciekle i agresywnie bronią swojego terytorium. Z tego powodu zalicza się je do najbardziej niebezpiecznych zwierząt Afryki, zabijających rocznie znacznie więcej ludzi niż krokodyle czy lwy.
Rybacy na jeziorze Awasa (czyt. Auasa).
Fragment Wielkiego Rowu Afrykańskiego w Parku Narodowym Awash (czyt. Auasz).
Wyschnięte koryto jednej z rzek sezonowych, które podczas pory deszczowej napełniają się nieprzebraną ilością wody, odcinając możliwość dojazdu do wielu miejsc w południowej Etiopii.
Obrzeża Hareru. Jeden z mieszkańców miasta od lat karmi dzikie hieny. Na dźwięk jego głosu, w określonych porach, zbiegają się i są karmione z ręki, po czym wracają do buszu. Jeżeli komuś wystarczy odwagi może sam podać hienom mięso na patyku, pod warunkiem bezwzględnego przestrzegania kilku zasad bezpieczeństwa (np.: pod żadnym pozorem niewolno dotykać ich „pana”).
Autor: Bartosz Horbaczewski